kronika pandemii koronawirusa na Stołczynie

POMYSŁ

Na początku planowałam, że ten wpis powstanie dopiero po ogłoszeniu końca pandemii koronawirusa. Wszystko wskazuje jednak na to, że jeszcze chwilę to potrwa. Ostatecznie uczymy się żyć z tym nowym zagrożeniem dla naszego zdrowia i życia, a wspomnienie tych dwóch pierwszych miesięcy prewencyjnej izolacji niedługo się zatrze.

Sama dopiero po tygodniu uświadomiłam sobie, że podobnie jak w przeszłości, Stołczyn uczestniczy w tym kryzysie na równi z innymi częściami świata. A tymczasem, jeśli się nie postaramy, to ślad po naszej części tej historii się zatrze. Dlatego postanowiłam zbierać informacje i zdjęcia dokumentujące stołczyński udział w tym wydarzeniu. Nie sukcesywnie i nie na siłę, bo w końcu od dwóch miesięcy ograniczam wyjścia z domu. Moja opowieść będzie zatem dość subiektywna i okrojona, ale mam nadzieję, że w komentarzach podzielicie się swoimi spostrzeżeniami, refleksjami, a może i zdjęciami. Na końcu zamieszczam swoją refleksję na temat wracającego jak bumerang złego wizerunku Stołczyna, który najwyraźniej pasuje niektórym do tych złych czasów…

NA POCZĄTKU STOŁCZYNA SPRAWA JAKBY NIE DOTYCZYŁA

Pierwszy przypadek koronawirusa w Polsce został stwierdzony 4 marca 2020 r. Mało kto, jak sądzę, przypuszczał wtedy, że sprawy przybiorą taki obrót. Od 12 marca został wprowadzony stan zagrożenia epidemicznego, co dla mnie i wielu z nas oznaczało, że zostajemy w domach. Zamknięto żłobki, przedszkola i szkoły, a Ci, których praca może być realizowana zdalnie, zostali do takiej oddelegowani. Zamknięto granice, ograniczono imprezy masowe. Nie wszyscy wzięli sobie do serca fakt, że młodzieży nie zostały dane dodatkowe ferie i powinna siedzieć w domu. Ale…

10 komunikacja
To zdjęcie z późniejszego etapu, ale kierowcy zostali odgrodzeni od pasażerów już na samym początku wprowadzenia stanu zagrożenia epidemicznego.

Widać było pewne zmieszanie i konsternację. Pamiętam, że to był czwartek, a na piątek wieczór miałam zarezerwowane zakupy na dowóz. Pamiętam w jakim niepokoju czekałam na to, co do mnie w ogóle dojedzie. I jak szybko kolejne terminy na dowozy rozeszły się. Mi udało się kolejne złapać dopiero za dwa tygodnie. Potem było jeszcze gorzej, bo następne wolne terminy docierały aż do świąt wielkanocnych… Z innych rzeczy, które dotknęły mnie w tym czasie osobiście to przełożone wizyty lekarskie, ale nie były one pilne. Wiem jednak, że dla wielu oznaczało to ogromne utrudnienie funkcjonowania.

AKCJA „MASECZKI DLA STOŁCZYNA”

Dwa tygodnie później, 25 marca, wprowadzono kolejne obostrzenia. Dotyczyły one głównie ograniczenia przemieszczania się do trzech przypadków: dojazd do pracy, wolontariat i załatwienie spraw niezbędnych dla życia codziennego. Ale można było przemieszczać się tylko w grupach dwuosobowych. W autobusie mogło być tylko tyle osób, żeby co drugie miejsce siedzące było puste.

11 komunikacja
Na drzwiach autobusów znalazły się informacje o ograniczeniu liczby pasażerów

Wtedy jeszcze nie wprowadzono obowiązku noszenia maseczek, ale z wolna zaczął do głównego nurtu dyskusji przeciskać się pogląd, że powinniśmy je nosić. Dlatego za namową koleżanki z klasy z naszej stołczyńskiej podstawówki, Anny Kmery, rozpoczęłyśmy akcję szycia i rozdawania maseczek.

12 maseczki.jpg

Szybko dołączyły do nas kolejne stołczynianki: Sabina Romanowicz, Iwona Soszyńska, Grażyna Jasińska, Wiesława Rycerz, Alina Mierkiewicz, Irena Piecuch, Ewa Szumska, oraz zaprzyjaźniona Małgorzata. Najpierw uszyłyśmy paczki na trzy rozdania w Wartowni i sklepie Lewiatan na ul. Kościelnej.

13 maseczki.jpg
Najpierw rozdawałyśmy maseczki w takich pudłach na zasadzie: kto pierwszy, ten lepszy

Potem jednak weszło kolejne obostrzenie, które spowodowało, że zdecydowałyśmy się dostarczać maseczki samodzielnie pod wskazane adresy.

14 maseczki.jpg
Maseczki zapakowane do rozdania

Do całej akcji włączyły się też inne osoby, obecni lub byli mieszkańcy Stołczyna. Jedni przynosili lub kupowali nam materiały i gumki, inni roznosili maseczki, ktoś zakupił  woreczki do pakowania, ktoś wydrukował naszą ulotkę dotyczącą tego jak maseczek używać, ktoś jeszcze pożyczył maszyny do szycia – przejawów chęci niesienia pomocy pojawiło się zewsząd mnóstwo! Dzięki temu ostatecznie uszyłyśmy i rozdałyśmy 2600 maseczek, z których część pojechała do szpitali na Golęcinie, na Arkońskiej i w Policach. Większość jednak trafiła do mieszkańców Stołczyna. Było to nieodzowne działanie wobec faktu, że maseczek nie dało się przez jakiś czas nigdzie kupić, dopiero kiedy wszedł obowiązek ich noszenia, pojawiły się w sklepach i na Poczcie, a my naszą akcję postanowiłyśmy wygasić.

O naszym szyciu pojawiła się informacja w Kurierze Szczecińskim oraz wzmianka w Kronice w TVP3 Szczecin:

15 maseczki.jpg
Kadr ze wzmianki o Stołczynie w Kronice w TVP3 Szczecin

ŚWIĘCENIE POKARMÓW

Z czasem pojawiały się kolejne ograniczenia. Określona liczba osób i używanie rękawiczek jednorazowych w sklepie, godziny dla seniorów, ograniczenia na Pocztach, zamknięte place zabaw. Wszystko to znalazło swoje odwzorowanie w życiu codziennym Stołczyna.

Medialnym echem odbiło się również stołczyńskie święcenie pokarmów w wykonaniu proboszcza Stanisława Drewicza. Odbyło się objazdowe święcenie, podczas którego mieszkańcy stali z koszyczkami przed swoimi domami, a ksiądz zmawiał modlitwę i święcił pokarmy z samochodu.

POMAGANIE JEST PROSTE

Od 16 kwietnia został wprowadzony nakaz noszenia maseczek, a od 20 kwietnia rozpoczął się czteroetapowy proces znoszenia obostrzeń. Jesteśmy tuż przed wejściem w etap drugi. Akcja maseczkowa nie była jedyną formą, którą uznaję za realną pomoc w tym trudnym czasie. Lokalne biznesy, z których korzystalibyśmy w normalnych czasach też potrzebowały i nadal potrzebują wsparcia. Swoimi decyzjami zakupowymi możemy pomóc innym nie utracić źródła dochodu. Ja np. opłacam nadal szkółkę piłkarską mojej córki, chociaż nie wiemy kiedy ruszy znowu.

16 dostawa.jpg
Słodyczowa rozpusta na dowóz z Cafe Berlin

Kilkakrotnie skorzystałam z oferty jedzenia na dowóz. Głównie z naszej stołczyńskiej pizzerii Bella Italia. Ale skusiłam się również na pyszne ciasta od Berlin Cafe z centrum miasta. I tutaj muszę zrobić osobistą, ale w gruncie rzeczy bardzo ogólną uwagę.

WIZERUNEK STOŁCZYNA W CZASIE PANDEMII

W ciągu ostatniego miesiąca, kiedy ja opublikowałam swój „Przewodnik po Stołczynie”, pojawiły się dwa krótkie wideo ukazujące Stołczyn w czasie pandemii. Jeden nakręcony przez Radio Szczecin, a drugi – wrzucony na You Tube. O ile pierwszy za pomocą montażu zyskał rysy obrazka stylizowanego na retro, ukazującego świat postapokaliptyczny na bazie stołczyńskiej niedoli, w którym oglądającemu serwuje się wyłącznie odrapane kamienice, pociągi towarowe i pogoniarskie street arty, o tyle drugie wideo, choć ładniejsze, dostało komentarz mówiony, który streścić można hasłem: „najgorsza dzielnica w mieście”. Oba te filmy uważam za wielce krzywdzące, a drugi wręcz za obraźliwy (dlatego go nie linkuję – szkoda czasu na promowanie takiego przekazu).

20200427_144429.jpg

A tymczasem, wiecie co słyszałam najczęściej od odwiedzających mnie dostawców i kurierów? „Ale macie tu ładne widoki!” I widziałam szczery zachwyt. I wiem, to może być tak, że ja mieszkam w nowym bloku, więc nic innego nie odwracało uwagi od tego pięknego widoku. Ale to nie jest tak, że odrapane kamienice wyglądają tak dlatego, że mieszkańcy tego chcą! To nie jest tak, że industrialny klimat musi się podobać wszystkim, a jeśli nie podoba się, to trzeba go obśmiewać! I w końcu – to nie może być tak, że główne media (jak Radio Szczecin, a zdarza się to również i Kurierowi Szczecińskiemu) kreują jednostronny wizerunek naszego osiedla. Bo to zwyczajne kłamstwo! Wizualne a nie słowne, ale kłamstwo!

Siłą Stołczyna są piękne widoki – może czas je wyeksponować? Siłą Stołczyna jest jego industrialna historia – może czas przestać się jej wstydzić i potraktować jak realne dziedzictwo kulturowe? I ostatnią, największą siłą Stołczyna są ludzie! Różni, jak wszędzie, ale potrafiący jak nigdzie indziej zjednoczyć się w kryzysie! Bo życie w takiej wspólnocie, życie w tej enklawie tak właśnie wygląda. Prawie wszyscy znamy się przynajmniej z widzenia, znamy swoich rodziców, dziadków. Całe rodziny mieszkają tu od trzech/czterech pokoleń. Często nasi rodzice, dziadkowie znają się ze szkoły, z autobusu, z kościoła, z działki, z sąsiedztwa… Te międzypokoleniowe znajomości, ta wspólnotowa świadomość, to podstawa życia na Stołczynie. W obecnym kryzysie widzę to jeszcze mocniej niż dotychczas. I osobiście wkurza mnie to, że główne media, albo chcący wybić się na kontrowersji internauci, pielęgnują ten fałszywy obraz. Nie wszyscy, bo mamy też swoich przyjaciół w tych mediach, jak choćby Katarzyna Świerczyńska z Radia Szczecin czy Anna Gniazdowska z Kuriera Szczecińskiego. Ale jak widać potrzeba czegoś więcej – potrzeba nas samych.

Dlatego jeśli chcecie zawalczyć o to, żeby ten wizerunek Stołczyna ocieplić, to jakąś formą tego jest moja działalność. Będzie mi miło jak będziecie udostępniać moje wpisy, uświadamiając o bogatej i barwnej przeszłości Stołczyna, i o tym co jeszcze z tego piękna należy zachować. Możecie też zachęcać znajomych do zapoznania się z „Przewodnikiem po Stołczynie” – mini e-bookiem, który rozdaję za darmo za zapis na newsletter.

20200413_135443_0000.png

Jedna myśl w temacie “kronika pandemii koronawirusa na Stołczynie

Add yours

  1. Pani Paulino robi pani super robotę, mieszkańcy Stołczyna mogą się wiele dowiedzieć o swojej dzielnicy a są i tacy co dzięki temu dowiadują się o jej istnieniu. Mieszkam na Stołczynie od urodzenia a latek mam już sporo i jest mi tu bardzo dobrze. Może znajdzie się ktoś co pokaże te nasze piękne miejsca.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Create a website or blog at WordPress.com

Up ↑