Jedną z bardziej charakterystycznych cech naszego osiedla, jak również osiedli sąsiednich, jest jego górzystość. O przyczynach takiego ukształtowania terenu pisałam już kiedyś na blogu. W efekcie geologicznych przekształceń mamy na Stołczynie sporo górek i pagórków. Ale jest jedna, która “dorobiła” się swojej odrębnej nazwy oraz cieszyła się jeszcze do niedawna ogromną popularnością. Chodzi oczywiście o górę Pocztową, zwaną też Pocztówką.
SZLAK KOMUNIKACYJNY
Początki większej popularności górki wśród mieszkańców Stołczyna należy umiejscowić w XIX wieku, kiedy wraz z okresem industrializacji pojawiła się potrzeba szybszej komunikacji pomiędzy górną a dolną częścią Stołczyna. W dole bowiem, dawnej Kraśnicy, znajdowały się wszystkie duże zakłady pracy oraz stacja kolejowa.

Pomimo tego, że na początku lat 30. XX w. zostało wykonane umocnione zejście w formie schodów od ulicy Kościelnej na Zamkniętą, mieszkańcy nadal pokonywali swoją drogę do i z pracy przez górę Pocztową. Mieszkańcy górnego Stołczyna schodzili na dół również na stację kolejową, skąd udawali się do pracy np. w Skolwinie. W okresie powojennym Pocztówka była dodatkowo trasą prowadzącą na pętlę autobusową znajdującą się u jej szczytu.
NAZWA
Nazwa związana jest oczywiście ze znajdującym się u podnóża górki urzędem pocztowym. Nie inaczej górę nazywano w okresie niemieckim – Postberg, czyli góra Pocztowa. W tamtych czasach była ona zupełnie wykarczowana i znajdowało się na niej kilka szlaków, co wyraźnie widać na starych fotografiach. W okresie PRL część góry była zajęta przez działki, ale nadal spora jej połać była dostępna powszechnie do użytku.

TOR SANECZKOWY
Najbarwniejsze i najbardziej żywe wspomnienia mieszkańcy Stołczyna, zarówno ci przedwojenni, jak i powojenni mają z Pocztówką jako torem saneczkowym zimą, a latem – miejscem ekstremalnych zjazdów na rowerze.

Wspomnienia te roją się od co wymyślniejszych form wykonania zimowego zjazdu w dół: sanki, narty, worek, nawet łyżwy, bo środek górki w pewnym momencie robił się już wystarczająco wyślizgany. Nie obyło się bez złamań, obić czy utrat przytomności, a jednak wydźwięk tych wspomnień pozostaje niezmiennie pozytywny.
CO DALEJ?
“Górka” była popularnym skrótem jeszcze do niedawna. Sama przez wiele lat używałam jej w drodze do szkoły czy kościoła, i z powrotem. Pamiętam jak trzeba było się mieć na baczności po deszczu, bo można było zjechać na glinie. Ale…

W stołczyńskie życie wkradła się wygoda. W ciągu ostatnich dwudziestu lat górka była coraz rzadziej uczęszczana, aż zarosła tak, że teraz – pomimo tego, że jest tam wydeptana ścieżka – przebrnięcie przez nią jest nie lada wyzwaniem, a o zimowych zjazdach na sankach raczej nie ma mowy. Dodatkowo wysokie zarośla dają schronienie wszechobecnym w ostatnich latach na szczecińskich osiedlach dzikom. Mieszkańcy z sentymentem wspominają swoje przygody na Pocztówce i tak zapewne pozostanie dopóki nie zostanie ona wykarczowana. Pytanie zasadnicze brzmi: czy obecni mieszkańcy tego chcą i potrzebują?
Leave a Reply