Nie jestem urbanistką, ale w ostatnim czasie zgłębiam tematy urbanistyczne. Szczególnie te związane z funkcjonowaniem “miasta idealnego”, działającego w zrównoważony sposób i spełniającego potrzeby wszystkich jego użytkowników. Czołową postacią dzielącą się w sieci wiedzą na ten temat jest Magdalena Milert z bloga pieing. I to u niej natrafiłam jakiś czas temu na koncepcję “miasta dwudziestominutowego”.
TU MOŻESZ ODSŁUCHAĆ TREŚĆ WPISU
Miasto dwudziestominutowe
Miasta pełne samochodów, i zabetonowane, stają się problematyczne. I mniej przyjazne dla mieszkańców. Urbaniści zwracają coraz większą uwagę na to, by zachęcić mieszkańców do korzystania z komunikacji miejskiej czy roweru, zamiast prywatnego samochodu. Na tej podstawie powstała koncepcja miasta dwudziestominutowego. Jest ona związana z tzw. Nowym Urbanizmem (ang. New Urbanism) i zakłada, że powinniśmy być w stanie dostać się do pracy, szkoły czy sklepu spożywczego w ciągu 15-20 minut, bez konieczności używania samochodu. Szkoła, praca, sklepy i podstawowe usługi znajdują się w odległości, którą jesteśmy w stanie pokonać pieszo.
Wyrazem takiego przemyślanego projektowania są dzielnice w miastach Europy, takich jak Paryż czy Barcelona, w których zamiast ulic dla samochodów, tworzy się chodniki lub trasy rowerowe. W dużych miastach bowiem owym “dwudziestominutowym miastem” miałyby być dzielnice, które spełniałyby podstawowe potrzeby ich mieszkańców.
Stołczyn jako ‘miasto dwudziestominutowe”
Im więcej dowiaduję się o koncepcji miasta dwudziestominutowego, tym bardziej przed oczami mam nasz Stołczyn. Ale nie ten obecny, a ten miniony, którego wspomnienie pielęgnowane jest w pamięci starszych mieszkańców. Kiedy lokalne zakłady pracy, w szczególności huta, dawały zatrudnienie setkom mieszkańców. Pewne poczucie samowystarczalności pozostało nam do dzisiaj, o czym przekonało nas badanie wykonane przez Stowarzyszenie Przyjaciół Stołczyna FORUM, dotyczące map mentalnych Stołczyna. Mieszkańcy rysowali w nich Stołczyn z pamięci i z interpretacji prof. Macieja Kowalewskiego wynika, że nasze poczucie enklawowości jest wciąż bardzo silne.
Rachunek zysków i strat
Według tej koncepcji blisko, w zasięgu spaceru, mamy wszystko to, co ważne: praca, szkoła, sklep, bank, szpital, usługi i rozrywka. Na Stołczynie faktycznie tak kiedyś było. Teraz pozostały podstawowe przyżyciowe elementy, jak sklepy i szkoła. Dla niektórych – praca. Chyba z punktu widzenia tego, w jakim kierunku rozwija się społeczeństwo Europy – która się bardzo szybko starzeje – najbardziej dotkliwy już teraz jest, a za chwilę bardzo mocno będzie, brak porządnej przychodni/szpitala. Pomijając problem z dostępnością służby zdrowia w Polsce w ogóle…
Stołczyn może być zrównoważony
Nie mam co do tego wątpliwości. I modny. Potrzeba tylko mądrych zmian. Wyprowadzenia tirów, zmniejszenia prędkości pojazdów, przeprojektowania komunikacji zbiorowej i stworzenia na nowo infrastruktury dzielnicy – z usługami, rozrywką, dostępem do służby zdrowia. Tylko tyle i aż tyle. I będzie się nam tutaj żyło jeszcze lepiej.
Leave a Reply